Raciborska Unia przegrała przed własną publicznością z Gwarkiem Ornotowice 1:2
W ramach 10. kolejki ligowej na stadionie przy ul. Zamkowej w Raciborzu Unia zmierzyła się Gwarkiem Ornotowice. Zajmujący ostatnią pozycję w tabeli ligowej raciborzanie nie byli faworytem tego spotkania. Wystarczy tylko powiedzieć, że Gwarek miał na swoim koncie ponad dwa razy więcej punktów i plasował się na miejscu czwartym. Jednak, jak to w piłce nożnej bywa, wszystko miało zweryfikować boisko. A tam tak dużej różnicy pomiędzy zespołami nie było widać. Co więcej, przy odrobinie szczęścia, być może to podopieczni trenera Dawida Plizgi zainkasowali by dzisiaj komplet punktów. Ale po kolei...
Dla przyjezdnych mecz nie mógł rozpocząć się lepiej. Pierwsza akcja, pierwsze dogranie do prawego skrzydła, wrzutka w pole karne i tam nie do końca czysty strzał Dawida Gajewskiego, który jednak znalazł drogę do siatki. I nim mecz się tak naprawdę rozpoczął, już było 0:1. Szybko strzelona bramka na pewno wprowadziła więcej spokoju w szeregi gości, ale musieli oni grać bardzo czujnie, gdyż Unia nie zamierzała w tym meczu się łatwo poddać. Mecz był wyrównany, a raciborscy piłkarze co jakiś czas groźnie atakowali bramkę Gwarka. Mimo kilku świetnych interwencji bramkarza przyjezdnych Unii udało się zdobyć bramkę wyrównującą. Pięknym podaniem za linię obrony z głębi pola do Marcina Oślizloka popisał się Dawid Plizga. Strzał najlepszego strzelca raciborskiej Unii odbił bramkarz, ale przy dobitce Dawida Migusa był już bezradny. Wtedy to zapewne i zawodnicy i zgromadzeni na trybunach kibice uwierzyli jeszcze bardziej, że to właśnie dzisiaj uda się przerwać pasmo porażek. Wynik do przerwy nie uległ już zmianie.
Druga połowa to już widoczna przewaga gości, ale też umiejętna obrona Unii. Kiedy w 72 minucie spotkania goście zostali pozbawieni jednego zawodnika (z czerwoną kartką boisko opuścił Jakub Zdrzałek) wydawało się, że to będzie ciężka końcówka dla Gwarka i Unia mocniej zaatakuje rywala. Jednak to co się wydarzyło na siedem minut przed końcem meczu sprawiło, że wszelkie nadzieje prysły. W stosunkowo niegroźnej sytuacji po wrzuceniu przez gości piłki w pole karne Unii Dawid Plizga delikatnie odegrał ją klatką piersiową do Błażeja Byczka, aby ten mógł ją złapać i rozpocząć kolejną akcję gospodarzy. Nie wiedzieć czemu bramkarz Unii nie ruszył zdecydowanie do tego podania, a naciskany przez rywala pozwolił piłce opuścić boisko, co dało Gwarkowi rzut rożny... Rzut rożny który przyniósł rywalom gola na wagę trzech punktów. Wydawało się, że ten stały fragment gry został źle wykonany przez rywali, że dośrodkowanie jest za niskie i za blisko linii końcowej.... A jednak po tym "złym" zagraniu Dawida Gajewskiego piłka znalazła drogę do siatki bez kontaktu z innym piłkarzem, a więc mieliśmy gola zdobytego bezpośrednio z narożnika boiska. I tak oto kolejna porażka Unii stała się faktem, mimo ambitnej postawy i walki ze strony raciborskich piłkarzy.
Wierzymy jednak, że upragnione przełamanie przyjdzie, a potem będzie już tylko lepiej.